Etykiety

aromaterapia aronia astry Bałtyk bez lilak bluszczyk kurdybanek bocian boczniaki bratki brzozy byliny chryzantemy ciasto dyniowe ciekawe zestawiania roślin cukinia cukinie cynie czarna malwa decoupage dereń dom drzewa dynie dzika róża dzwonek skupiony ekologiczna uprawa fiołki floks gailardia głóg graby grudniowy ogród grusze grzyby herbaty herbaty kwiatowe irys syberyjski jabłonie jabłoń jałowiec jaśnie pańskie jesienny ogród jesień jeżówka purpurowa jeżyny jodła karczochy kasztanowiec zwyczajny kąpiel lecznicza konwalia majowa kosmos ( onętek siarkowy) kosmos (onętek) kosmosy kot krzewy kwiat głogu kwiat wiśni kwiaty kwiaty jednoroczne lato na wsi lawenda leszczyna letnie kwiaty lilia azjatycka lilia bulwkowata liliowce lipa listopad w ogrodzie liście łubin makrobiotyka maliny marcinki mieczyki Mierzeja Wiślana miodunka morze motyle murarka ogrodowa naparstnica nasturcje naturalne terapie rumianek nietypowa rabata ogród orliki osty owce wrzosówki owoce pachnące kompozycje papryka plaża podbiał pole pomidory powojnik prymulki przetacznik ożankowy przetwory przyroda rośliny róża pomarszczona róża zimą róże rudbekia rzeka sad sikorki słoneczna rabata słoneczniczek szorstkolistny styl życia szałwia ozdobna szczygły szron śliwy tawuła truskawki trzcina trzmiele trzmielina trzmielina pospolita warzywa warzywnik wieczornik damski wieś winorośl wiosenny ogród wiosna wiśnie wrześniowy Bałtyk wrzosy zagroda zdrowa żywność zielononóżki zimowy ogród zioła złocień maruna Zucchino flaminio zwierzęta żurawie

niedziela, 22 grudnia 2013

W świątecznym nastroju

Największe prace za mną, teraz już tylko zapachy gotowanych potraw i pieczonych ciast  unoszą się  po domu. Dziewczynki ubrały choinkę. W ogrodzie nie ma śniegu, miejscami jeszcze nawet zielona trawa. W nocy przymrozek, w dzień odwilż. Ogród odwiedzają ptaki, jedne - stali bywalcy, inne przelotni goście. Nie przenoszę się z moją opowieścią o ogrodzie do domu. Pomimo, że zima nie całkiem zimowa, zawsze można coś ciekaego wypatrzeć.  Mogłam nacieszyć oczy choćby czerwienią przemrożonych owoców, które prezentują się o tej porze niezwykle.






Nawet osty wyglądają pięknie w tej mroźnej szacie.




 Szron pobielił brzozy, przez to wydają się jeszcze bielsze.


Postanowiłam niczego  nie przegapić,  nawet pełni :)





Niech pokój, miłość i szczęście
otoczy dzisiaj nas wszystkich.
By nastrój Świąt Bożego Narodzenia,
pełny magicznego uroku,
był zawsze z Wami każdego dnia,
w nadchodzącym Nowym  Roku.


Przyjmijcie Kochani te z serca płynące życzenia, do zobaczenia w Nowym Roku :)


niedziela, 8 grudnia 2013

Zmarznięta bohaterka .

Naparstnica stała się bohaterką moich poprzednich postów. Raz dlatego, że wybrała sobie nietypową porę kwitnienia. Dwa, że kibicowałam  jedynie kwitnącej i atrakcyjnej, jak na tę porę roku roślinie. Pozostała jesienną królową. Osiągnięcie niebywałe, gdyż z całej torebki nasion udało mi się uzyskać 3 roślinki. Jedną wysadziłam przed domem, a dwie w ogrodzie na rabacie, która stała się skalniakiem za sprawą moich zielononóżek, jak pamiętacie ;)  I tak dumnie trwała nie naruszona i nie pożarta przez owce, które przeganiałam ilekroć się zbliżyły. Zmieniała się dookoła sceneria, a ona trwała i piękniała. Przyjdzie mi się jednak z nią pożegnać, spójrzcie sami.




Zadziwiająco i równie pięknie wygląda w tej zimowej szacie.

Cały ogród jest w lodowo, szronowej scenerii. Biel brzóz stała się wyrazistsza.





Przetrwaliśmy naprawdę dwie straszne noce z porywistym wiatrem, jakich jeszcze tu nie było, odkąd mieszkam. Potworność, naprawdę się bałam. Strat w drzewostanie nie ma, prócz kilku złamanych gałęzi. Śniegu też prawie nie ma, za to jezdnia błyszczy jak szklanka, a auta jeżdżą jak po lodowisku. U sąsiadów pokaźna i piękna tuja rośnie teraz w poziomie. Na sąsiedniej wsi porwało dach, wiatr poprzewracał trochę drzew. Nastał wreszcie spokój temp. -5 C, ale przyjemnie bo słonecznie i bez wiatru.




Nawet nie wiedziałam, że pozostawione przekwitnięte marcinki będą tak atrakcyjne w tej zimowej szacie :)


Do końca kwitły też dzielnie nagietki.

Z każdym rokiem udaje mi się więcej zaobserwować  i czymś nowym zdziwić w otaczającej mnie przyrodzie, czyżbym zyskała większą zdolność obserwacji. Nawet nie przypuszczałam, że moje życie aż tyle zyska, kiedy się tu osiedlaliśmy. I choć nie było łatwo na początku, a odbudowa siedliska i remont domu wciąż trawa, jestem szczęśliwa. Z każdym rokiem widać postęp. Niezastąpiona jest tu dokumentacja fotograficzna jaką prowadzę. Dzięki niej możemy powspominać, jakie były początki. Nieraz patrzę z niedowierzaniem na te zdjęcia i dziwię się, jak ten czas szybko leci. Duma nas rozpiera, bo wszystko zrobiliśmy sami, własnymi rękami. Okazało się, że mam mega zdolnego męża, dla którego postawienie komina od zera, czy budowa pieca, oraz murarka nie są problemem. :) Powoli też  spełniają się nasze marzenia o samowystarczalności. Teraz nadchodzi zima u nas w domu, to czas nowego planowania na najbliższy rok.

Pozdrawiam serdecznie odwiedzających mnie stałych i nowych gości.


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Jesienna odsłona rzeki

Była Bzura wiosenną porą , było i letnie brodzenie w leczniczym błotku, teraz czas na jesienną rzekę.


Bzura, to rzeka płynąca na Nizinach Środkowopolskich, jest lewym dopływem Wisły. 
Jej długość to 166 km. W większości płynie wzdłóż północnego skarju Równiny Łowicko-Błońskiej.
Rzeka  nie jest regulowana, a średnia szerokość koryta jest zmienna  od 30-80 metrów, miejscami nawet do 200 m. Średnia głębokość, to około 0,7-1,5 metra. Dno pokryte jest osadami piaszczystymi i mulistymi,  są również miejsca kamieniste i żwirowe. Brzegi Bzury są  płaskie, porośnięte roślinnością trawiastą.



W Bzurze łowić można z powodzeniem miętusa, klenia, jelca, jaź, okonia, płoć, leszcza, szczupaka, spotyka się również karasia i lina .



Wiosną łąki nad Bzurą są bogate w ptactwo o zróżnicowanych gatunkach, ważnych nie tylko dla naszego regionu, ale i dla Europy.


A było nad nami to samo niebo, które było nad żołnierzami toczącymi tu w dniach od 9 do 18 września 1939 roku najwiekszą bitwę Wojny Obronnej Polski 1939r. Znaną jako "Bitwa nad Bzurą". 



Mam już wielką ochotę pokazać Wam zimową Bzurę, jak tylko łąki pokryje biały puch.
Do zobaczenia niedługo :))



środa, 27 listopada 2013

Nie zdążyłam ....

Chciałam się pochwalić chryzantemą drobnokwiatową w trzech kolorach, ale nie zdążyłam. Moje cudowne  kosiarki http://anthonygarden.blogspot.com/2013/02/zywe-kosiarki.html w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego, zrobiły sobie rundkę wokół domu. Efektem były oskubane z pięknych kwiatków chryzantemy jeszcze nie obfocone. Dobrze, że zrobiłam sobie bukiet wcześniej z bordowych, bo i tymi oka bym nie nacieszyła.








W ogrodzie cicho, czasami tylko wrona lub sroka wrzaśnie. Zostawiłam trochę naturalnych smakołyków przylatującym ptakom. Tu słoneczniki ozdobne (samosiejki) swój urok dawno straciły, ale że pożyteczne dlatego nie usuwam. Dobre to również rozwiązanie, bo koty się nie wdrapią i nie pożrą ptaszka przy uczcie.






Niedawno patrząc przez kuchenne okno dostrzegłam na leszczynie przy ścieżce do ogrodu i dalej na pole śliczne ptaszki. Wytarłam prędko ręce i zaklinając "żebym zdążyła, żebym zdążyła" gnałam po aparat. Jako, że mój sokoli wzrok, to już przeszłość, dopiero po przybliżeniu obrazu mogłam rozpoznać ptaszyny.  Ostatni raz widziałam je dziecięciem będąc i myślałam, że już ich nigdy nie ujrzę. Tymczasem odwiedziło mnie stadko szczygłów prześlicznej urody.




Jak tylko mogę biegnę, a to ogród w kroplach sfotografować, a to oszroniony. Za mną biega moja zgraja psia, dlatego co i fajniejszy egzemplarz ptasi mam wciąż spłoszony.
Poniżej mój ogród w tej późnojesiennej porze.







Naparstnica chyba już długo nie nacieszy moich oczu.

Jeszcze podziękowania za wyróżnienie od Ilony z http://skarbnicaprzyjemnosci.blogspot.com/ oraz od Agaty z http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/  bardzo dziękuję. Na pytania odpowiem w komentarzach, a z nominacją będzie problem, nie wiem bowiem , które blogi mają mniejszą ilość obserwatorów. Obserwuję przeważnie blogi w swojej tematyce wieś, ogród, przyroda, fotografia. Te,  które  osobiście  polecam widnieją w moich obserwowanych, ale one chyba nie wymagają rekomendacji :).
Do zobaczenia wkrótce.

środa, 20 listopada 2013

Kwiatowe smaki

    Za oknem szaro, buro i ponuro, trzeba sobie poprawić nastrój. Jednym z moich sposobów jest przywołanie zapachów lata. Latem zbierane kwiaty posłużyły do skomponowania delikatnych, wysublimowanych smaków. Ponieważ nie piję prawie od roku pysznej aromatycznej kawy, ani czarnej herbaty musiałam sobie jakoś wynagrodzić te braki :). Dotychczas suszyłam zioła i z nich parzyłam pyszne i zdrowe herbaty. Własna mięta, czy melisa nie mają sobie równych. W tym roku postanowiłam spróbować kwitowych herbat. Zebrałam kwiaty robinii akacjowej, dzikiego bzu, jaśminu, róży dzikiej i pomarszczonej, nagietków, stokrotek, koniczyny białej i czerwonej, chabra bławatka, nagietka, lipy.Wszystko ususzone i zamknięte w szklanych słoikach. Zbiory pochodzą z mojego ogrodu, sadu i łąki. Mam więc pewność, że są zdrowe.  Dziś pokażę moje kwiatowe herbatki, mieszanki kwiatowe. Niezwykłe zapachowe i smakowe kompozycje.



Szkoda, że nie mogę zamieścić zapachu, musi wystarczyć zdjęcie :)


Piwoszki wykonała moja najmłodsza córka, ja tylko przygotowałam ciasto i pilnowałam piekarnika.


Herbata z dwóch gatunków róży, jaśminu i nagietka.



Mieszanka wielokwiatowa. Pachnąca, zdrowa i oczyszczająca.


  Herbata z czarnej malwy, zdecydowana w kolorze, delikatna w smaku. Wystarczą dwa kwiaty na filiżankę.


Tak rozkwitnięte kwiaty czarnej malwy są gotowe do zbierania i suszenia.

   Na koniec podziękowania dla Śnieżanny i Stanisława za opiekę nad moją starszą Latoroślą oraz za wspaniałe rogale marcińskie. Były wyśmienite i tak piękne, że musiałam je pokazać.



Witam nowych odwiedzających, ściskam stałych podczytujących, wszystkich serdecznie pozdrawiam. 

piątek, 8 listopada 2013

Wpis ornitologiczny

Odchodzą  na rok jesienne obrazki ze złotego ogrodu. W sadzie zebrane już wszystkie jabłka. Rekord pobiłam jeśli chodzi o zbiory pomidorów i papryki, do tej pory je zbieram. Wysiewałam pomidory od lutego do kwietnia w trzech terminach i dzięki temu, ku radości wszystkich zbieramy je do teraz.  



Odleciały już żurawie,które towarzyszą nam od wczesnej wiosny, w tym roku były bardzo wcześnie, jak tylko oziminy wyjrzały spod śniegu, do ostatnich dni października. Łąki nad Bzurą, ich siedliska były jeszcze skute lodem, więc skubały oziminy na polach, co doprowadzało do rozpaczy rolników. Później dołączyły do uczty również dzikie gęsi . Żurawie, to majestatyczne i głośne ptaki, właśnie dlatego, nigdy nie przegapimy ich przylotu i odlotu. Przylatują pierwsze, czym powodują mój uśmiech i radość, że wiosna nadchodzi lada chwila. Jesienią zasmucają mnie swoim odlotem.




W tle za ptakami zbiory kukurydzy.


 Jeszcze rzut okiem na leszczynę, która pierwsza zwiastowała w tym roku wiosnę, a ostatnia zrzuciła liście.



Potargany powojnik :)


Ocalała od przymrozków naparstnica, która jest jesienną królową rabaty przerobionej na skalniak.

Poniżej trochę jesiennych pyszności. Zapiekane warzywa z zachowaniem reguły kuchni pięciu przemian, co uzmysłowiła mi moja córka :) Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że gotuję według tych reguł. 


Prosta zapiekanka z pomidorów i mięsa mielonego dobrej jakości. 


Dynię i patisony zapiekam z ziołami i odrobiną dobrej oliwy.

Jeszcze garść tego, co zbierałam cały październik. Brak jeszcze wykopków, ale nie miałam głowy do ich dokumentowania:)



Jesienna kapusta :)

Tak mogę podsumować pracowity październik, który rozpieszczał nas cudowna aurą. Jeden z moich ulubionych widoków, to zapełniona spiżarnia na całą zimę. Do miłego :)) 



poniedziałek, 21 października 2013

Zakwitły marcinki

Ostatnie kwiaty w moim ogrodzie poza chryzantemami drobnokwiatowymi zakwitły wreszcie. Rosną pod orzechem włoskim, pod którym teoretycznie nie powinno nic rosnąć.






Niezwykle ozdobna trzmielina pospolita, możecie porównać jak się zmieniła. Mój zachwyt nad tym krzewem jest uzasadniony:)




Poniżej moja aranżacja jesienna, dopóki jej nie zjemy rzecz jasna :)




Coś na ząb, w  jesienne wieczory chce się czegoś słodkiego do herbatki.
Niezwykle prosty i szybki ( coś dla mnie ) przepis na pyszne, małokaloryczne :)) ciasto dyniowe.




Przepis na ciasto dyniowe:
2 jajka
1 szklanka cukru
0,5 szklanki oleju
2 szklanki mąki
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1,5 szklanki dyni potartej na grubej tarce

Jajka zmiksować z cukrem na puszystą masę. Dodać resztę składników oprócz dyni. Dokładnie połączyć za pomocą miksera. Na koniec dodać potartą dynię, delikatnie wymieszać. Przełożyć do formy keksowej.
Piec ok 40 min (próba patyczka). Prawda ,że szybko.

Żeby nie było, u mnie też jest grzybobranie. Po własnych pieczarkach polnych z ogrodowego trawnika, przyszła pora na boczniaki. Mąż zebrał je na jednym ze starych pni w naszym jesionowo- leszczynowo- trzmielinowym zagajniku.:) Pojawiają się co roku.  Najlepiej smakują zrobione jak schabowe na patelni, pycha.







Życzę miłego tygodnia. Dziękuję za wszystkie odwiedziny i pozostawione komentarze.