Luty - ni to zima, ni to wiosna ... Jakoś tak nijako ... Dlatego postanowiłam odwołać się do wspomnień, uprzyjemnić Wam i sobie tę dziwną porę roku.
Wybrałam trochę kolorów z arboretum w Wojsławicach, które uwielbiam. Za każdym razem można podziwiać i odkrywać w nim coś nowego. Za każdym razem trafiam tam na prawie bezludne spacery, co mnie niezmiernie cieszy. Mogę chodzić godzinami aż do bólu nóg :) i trudno mnie wyciągnąć, bo nigdy nie wiem kiedy znowu będę mgła tam pojechać. Wiecie jakie to wrażenie, kiedy człowiek chce się napatrzeć na zapas.
Dobrze, że wynaleziono aparat fotograficzny, baaardzo doceniam ten wynalazek.
Zabieram Was choć na krótką chwilę do tego urokliwego miejsca.
Dziś będzie panoramicznie bardziej :)
Siedziałam to tu , to tam i podziwiałam.
Niektóre zdjęcia wykonała Córcia
To miejsce w czerwcu wyglądało zupełnie inaczej, pokażę w części trzeciej.
Okienko historycznej przebieralni z 1825 r nad Stawem Dębowym zasilanym w wodę przez Wojsławicką Strugę .
Część ogrodu w oddali zostawiliśmy sobie na czerwiec :). Trzeba było niestety wracać do domu, bo droga daleka.
Pierwsza kwitnąca piwonia skradła moje serce
Arboretum w Wojsławicach jest niezwykle inspirujące, można zaczerpnąć pomysły i jednocześnie zaobserwować jak się sprawdzają różne aranżacje, nasadzenia , mała architektura ogrodowa.
Luty to dla mnie czas planowania, więc takie przypomnienie zeszłorocznej wyprawy jest niezwykle użyteczne.
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do następnej części niebawem. Monika