Nie wiem, który z tych urzędujących w jagodniku delikwentów jest ojcem, grunt że kurcząt się doczekałam.
Zupełnie inna historia jest z gąską, której podrzuciliśmy jajka od innej gąski, bo nagle zapragnęła potomstwa. Rok temu, gdy miała partnera znosiła tylko jajka i pozostawiała, ani myśląc o wysiadywaniu. Gąsior zakończył przedwcześnie żywot, bo nie przepuszczał nikomu, do tego stopnia, że mordował mi małe kaczki, więc skończył jako pieczeń.
Mój pomysłowy mąż pożyczył gąsiora, zupełnie innej rasy od swojej mamy. Niestety doświadczenie się nie udało, tzn. udało, ale nie do końca.Gąska złożyła jajka siedziała i siedziała, i nie wysiedziała nic. Jajka były już do niczego, ale nie odstępowała ich na krok. Ponieważ gęś teściowej nie miała zamiaru nawet siedzieć na swoich jajkach, dlatego mąż przyniósł 5 jaj owej leniwej gęsi i podłożył naszej spragnionej macierzyństwa. Wykluło się gęsię - sztuk jeden. I tak nasza gąska stała się dumną matką.
Poniżej pięknie kwitnące końcówką lata cynie.
Lubię je za ich trwałość i różnorodność kolorów.
Jeszcze dary natury z jagodnika. Nareszcie dojrzewają jeżyny :)
Zakończę dziś tym smakowitym akcentem. Życzę Wam miłego i pogodnego tygodnia.
No to powiększyła Ci się ptasia rodzinka. Mam gęś ślicznie wygląda na zdjęciu ze swoim maluchem. Cynie też bardzo lubię, za to samo , co Ty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję potomstwa. Rodzina zielononóżek przepiękna i gąska z maluszkiem również.Też lubię cynie bo są takie trwałe.Smakowicie robi się w Twoim jagodniku.Również Tobie życzę miłego i radosnego tygodnia.Pozdrawiam i uściski zasyłam.
OdpowiedzUsuńUrocze są te maleństwa. Cynie pięknie kwitną, oby jak najdłużej cieszyły swoim widokiem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAch te zielononóżki... Pamiętam jak babcia miała koguta to trzeba było z miotłą po podwórku chodzić bo gonił...
OdpowiedzUsuńTeż doczekałam sie pary takich zielononózek . Gąski maja chyba we krwi lenistwo bo u mnie tez nie chce siedziec od 3 lat .Śliczne masz maleństwa i plony spore z jagodnika.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowności.
OdpowiedzUsuńMiłego przetwarzania.
Ja plotę warkocze ... cebuli :)
Uściski
Zapraszam do mnie po wyróżnienie.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZielononóżki to arystokracja! Zbieramy, przetwarzamy, do zimy się sposobimy. Jak to na wsi.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Zielononóżki to rzeczywiście "bandyckie" ptaki. Miałam 18 kokoszek i 4 koguty (do selekcji). Któregoś ranka wiosną weszłam do kurnika i co zastałam? Dwa prawie padnięte koguty. Tak się tłukły, że jeszcze gdy złapałam oba pod pachę (każdy pod inną ręką) i już były prawie omdlałe to jeszcze się tłukły. Bardzo szybko zakończyć musiałam im żywot. Koguta trudno wychować, ale za to kokoszki bardzo ładnie mi się oswajają i dają łapać bez stresu.
OdpowiedzUsuńJedna mi się w sierpniu zawieruszyła. Myśleliśmy, że to może lisek ale nie. Pewnego dnia dumna kokosia - półtora kilograma z piórami przyprowadziła potomstwo. Trudno było uwierzyć. Nasadziła się na 20 jajkach i wszystkie do jednego maleństwo wysiedziało. Teraz mają już 3 tygodnie i nadal wszystkie żyją. Dobre kurki. I nieśne bardzo.
Co do gąsek to fajnie mieć takie maluchy. U mnie w tym roku po raz pierwszy zakupiłam. Padło na landesy. Mają dopiero dwa miesiące i 3 dni i ważą po 5 kg :) Bardzo mądre i inteligentne i podobno także mają dobry instynkt do wysiadywania. U nas się jeszcze nie mnożyły, bo za młode ale znajomi bardzo chwalą, bo też i bardzo szybko rosną i mądre i smaczne też. Tylko trochę wody do rozmnażania im potrzeba. Chociażby duża miska z wodą.
Pozdrawiam i dodaję bloga do obserwowanych :)
Bardzo dziękuję za komentarz.Jestem wdzięczna, bo uczę się dopiero o tych niezależnych ptakach.W tamtym roku miałam koguta, który atakował nawet domowników, zginął w walce z lisem, ale obronił stado kurek. Dziś mam dwa koguty, o dziwo dogadują się świetnie. Razem potrafią zjednoczyć się w walce z przeciwnikiem, np. odganiają kaczki, pogonią koty:) Informacja o gąskach cenna.Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń