A to można wyczarować z odpadów stolarskich.
Zainteresowanie kurek było duże, chyba się im podoba nowy mebel :)
Ta pierwotna rasa kur powoli odradza się głównie z racji wartości odżywczych jaj zielononóżki kurpiowatej. Zawierają bowiem mniejszą ilość cholesterolu o prawie 30% od jaj innych kur. Jaja tej właśnie rasy mają lecytynę, która zapobiega starzeniu się komórek oraz lizozym (naturalny antybiotyk). Dwa jajka pokrywają, między innymi dzienne zapotrzebowanie na wit B12.
Hodowla zielononóżek daje dobre rezultaty w małych stadach. Nie sprawdziły się na skalę globalną, z racji ich umiłowania do wolności i niezależności. Moje kury nie są dokarmiane paszą ( zresztą to nie daje dobrych rezultatów u tej rasy) jedynie zbożem z naszej uprawy.
Najwspanialsze są chwile kiedy wykluwają się małe od własnych kurek.
Nazbierało mi się trochę zaległości w blogowaniu. Czekają w kolejce nowe wpisy, a czasu jak na lekarstwo :). W następnym wpisie pochwalę się prezentem od Kamilki. Tymczasem do miłego poczytania:).
Z pozdrowieniami Monika :))
no to kurki mają luksusy...
OdpowiedzUsuńnależy im się trochę wygody , w końcu znoszą nam zdrowe jajka :)) pozdrawiam
UsuńŚliczne są te kurki wędrowniczki, a pisklaki urocze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPisklaki są od początku bardzo niezależne, te ze zdjęcia dorosły już i znoszą nam jajka :))
UsuńW takim mebelku będą miały przytulnie i ciepło, więc nie dziwię się, że podeszły z aprobatą. Kogut jak malowany, a kurki i pisklaki śliczne. Przywołałaś wspomnienia z dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPotrafię tak zastygnąć nieraz żeby je podziwiać. Miło mi że przywołałam wspomnienia:))
UsuńNo i jak nie być szczęśliwą kurką, mając takie wygody jakie im serwujecie:)
OdpowiedzUsuńI ja mam kurki u siebie, niestety nie zielononóżki, gdyż nie miały by możliwości dalszych wypraw, bo właśnie ta rasa wręcz tego wymaga, by mogła poczuć swobodę i powędrować sobie gdzie chce i na jak długo chce, ale i też nasze pieski nie były przyzwyczajone do kur od małego... zatem wybór padł na zwyczajne kurki, równie piękne i urocze:) ..które i tak codziennie wypuszczane na ogród grzebią co popadnie;))) nawet ogródek;) i korę rozgrzebują, bo wiadomo, co tam może smacznego się znaleźć;) no i tak na zmianę - one grzebią - ja grabię;))) ..no i tak im to wybaczam, bo jak ich nie kochać?:)
..a to, że z nimi rozmawiam, to już normalna sprawa - chyba każdy, kto posiada kurki wie o czym mówię:))
:)
Fajne te maluszki:) takie pręgowane, no no, nie wiedziałam że małe zielononóżki mają takie kolorki:)
Pozdrowienia dla Ciebie i dla całej zwierzęcej gromadki:)
Prawda? Szczęśliwa kurka = zdrowe jajko. Moje też drapią mi grządki, wydziobują owoce, ale i robaczki zjadają te które szkodzą roślinom i te pożyteczne, jak to kurki. Kocham te moje kurki. Z psami był kłopot, nawet poniosłam straty. Zwłaszcza młode psy łapią kogo popadnie. Najgorzej, że nie z głodu tylko dla zabawy. Mój pies po takiej akcji zamamlania z miłości mojej kury dostał na pewien czas kaganiec. Poskutkowało. Psy mają instynkt łowcy, z czasem kury uczą się zmykać i wskakiwać nawet na dach, na drzewa. Mieliśmy kiedyś takie młode, które trzeba było zabierać ze śliwki. Uparły się tam nocować i trzeba je było tak dwa tygodnie przenosić do kurnika. Właśnie, a dlaczego z nimi nie rozmawiać...patrzą tak mądrze
Usuńi słodko przechylają łebki. Ściskam mocno Kamilko :))
I u mnie zielononóżki mają wolną przestrzeń. Niestety stado mi się wykrusza, a nie mam możliwości dochować się własnych piskląt :-( dlatego kupuje młode kurki na jarmarkach. Tylko trzeba się trochę znać na kurkach bo sprzedający lubią wcisnąć zwykłe kury;-)))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
U mnie też zawsze są jakieś straty. A to jastrząb porwie, a to lis. Nawet własnemu psu coś z nudów może się pomieszać:( Co roku udaje mi się jakoś stadko odbudowywać, tzn same o to dbają. Ja potem tylko staram się mieć je na oku:)) pozdrawiam
UsuńBardzo pomysłowy ten regalik. Nie znam się na kurkach i na jajkach też nie za bardzo. To bardzo ciekawe co napisałaś. A pisklątka są prześliczne i kogut piękny - taki dumny jak paw.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Moniczko.
Prawda? Tym bardziej mnie zachwycił, że mąż nie jest stolarzem:) Koguty tej rasy są bardzo bojowe. Dwa lata temu kogut rzucił się na lisa w obronie kury. Kurę uratował ale sam zginął. Wzajemnie Ewuniu:)
UsuńInspiring chicken nest! Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńPlease I'm very pleased :))
UsuńNo śliczny ten nowy mebelek i najważniejsze, że się spodobał:)
OdpowiedzUsuńKurki wędrowniczki urocze, no i to ostatnie zdjęcie cudne!!!
Pozdrawiam!
Małe zawsze rozczulają :) Mąż nie lubi jak się coś marnuje, zamiast spalić można coś stworzyć. Pozdrawiam :)
UsuńŚliczne kurki zwłaszcza te maluszki ! I pan kogucik taki dostojny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:))
UsuńJak się ma takiego zdolniachę w domu, to można czarować :) A te pasiaste kurczaczki - cudo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oj tak :))
UsuńKogut jak z obrazka. Gratuluję powiększonego stadka , gniazda dla niosek pomysłowe. Cudne zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTylko zimą jest czasu trochę więcej, żeby coś udoskonalić :))
UsuńBardzo luksusowe gniazda mają kurki.Miałam parkę zielononóżek lecz ich niezależność tragicznie się dla nich skończyła.Kogucik zginął w niewyjaśnionych okolicznościach a kurka tydzień temu została porwana przez jastrzębia i to na moich oczach.Drób trzymam w wolierze ale ta para chodziła gdzie chciała po całym gospodarstwie i skończyło się to tragicznie .Pozdrawiam cieplutko a małżonkowi składam gratulacje za pomysłowość i wykonanie gniazdownika.
OdpowiedzUsuńZasługują na tę odrobinę luksusu, a że można mieć na ich punkcie fioła to inna sprawa ;):) Dziękuję, gratulacje przekażę, serdeczności :)
UsuńTakie własne kurki są super :) Całkiem pomysłowe gniazda, a jak kurki do nich wchodzą to już sukces :P A z blogowaniem to ja mam podobnie, materiału się nazbierało, a ciągle coś innego znajduję sobie do robienia. Może taka pora roku? Choć to dziwne, bo przecież teoretycznie i w praktyce teraz ma się więcej wolnego czasu niż niż w pozostałych porach roku ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie teoretycznie jest więcej czasu, ale dzień jeszcze krótki, a na dworze zimno i można tylko niektóre prace wykonywać. My bardzo nie lubimy marnować czasu i wymyślamy sobie jakieś nowe zajęcia właśnie, wiesz jak to jest ;):) Serdeczności
UsuńAle mają fajnie, mebelek super :) Nie wiedziałam, że maluchy są takie prążkowane, śliczne są.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
...o to takie jajeczka to cos dla mnie. Witaminy B12 nigdy za wiele...
OdpowiedzUsuńObłędne kurki :) i regalik świetny, fajni jesteście :) uśmiechy posyłam
OdpowiedzUsuńkiss
Bardzo dbasz o Wasz żywy dobytek:) Kurek to Ci zazdroszczę, bardzo bym chciała mieć kurnik, ale mój M nie bardzo się zgadza aby kury chodziły po ogrodzie. A jajka je:) No cóż może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dogadzacie kurkom. Moje ukochane kureńki niestety parę dni temu padły ofiarą morderczych czynów lisa chyba. Tylko dwie staruszki nocujące na drzewie i kogut dwuletni się ostały. Tak mi żal i smutno. Moje też chodziły gdzie chciały, były wolne. Miały hektar dla siebie. I łąkę, i las, i stawek, z którego lubiły pic wodę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
P.S.
Pisałam w komentarzu pod postem o narodzinach, że muszę czekać do marca. A tu, na pocieszenie chyba po stracie kurek, mam już 6 jagniąt.
Elegancki ten mebelek. Bardzo bym chciała mieć takie kurki u siebie, ale mam pojęcie totalnie zerowe. Nawet w dzieciństwie moim nikt z rodziny kur nie miał, więc niemalże obcy gatunek dla mnie. Musiałabym na jakiś kurs się udać, ale czy są takie?? A kogut jak malowany!
OdpowiedzUsuńMąż złota rączka :) Mebelek super i widać,że kurki się w nim zadomowiły. Moja mamusia miała swego czasu kilka zielononóżek. Miło je wspominam, stosunkowo małe, cichutkie i chodzące własnymi drogami :) Również karmione były tylko ziarnem z własnej uprawy i innymi zbywającymi czasem w gospodarstwie dobrami typu twaróg :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Antonino - one są śliczne:) Normalnie prawdziwe salony :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich jajeczka, bo czasami udaje nam się kupić od zielononóżek.
A jak ogród, nie grzebią za bardzo?
Buziaki
Piekne sa. I duze i te malenkie:)
OdpowiedzUsuńFajny ten "mini-kurniczek".
dziecinstwo spedzilam w srod kur. Bywalo, ze babcia miala 60 pisklaczkow. Siedzialy pod lampa, w kuchni, gdzie buzowal piec, dobrze im bylo;)
Piętrowe gniazdko :-) Na samą górę jest jakiś trap pewnie ??
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Mazowsza
That rooster is a fine looking male. If you were a hen how could you resist!!
OdpowiedzUsuńSą prześliczne :)))
OdpowiedzUsuń