Właśnie, było. Zima wróciła. Trzy cudownie słoneczne dni sprawiły, że poczuliśmy wiosnę rzucając się w wir prac ogrodowych.
W tym roku przybyło mi dodatkowe miejsce na rozsady. Mąż przygotował inspekt ze starej ramy i okna, które pozostały po wymianie okien w domu. Bardzo lubię, gdy stare przedmioty dostają nowe życie i są znowu użyteczne. Jeszcze przedwczoraj było widać wiosnę w moim ogrodzie.
Dziś znowu przysypany śniegiem. Pogoda nas nie rozpieszcza. Nie ma jednak tego złego, bo można, np. zrobić wpis na blogu :). Jak wspomniałam na początku mojej historii, ogród wymaga ogromnej pracy. Chciałabym zachować jego naturalistyczny charakter tam , gdzie to jest możliwe. Będzie miał kilka stref myślę, że na początek trzy. Mam plan zagospodarowania 30 arów w tym roku. Resztę(25 arów) wokół domu i podwórze dopiero jak zakończymy całkowicie remont domu.
Ale do rzeczy, czy raczej do ogrodu. Wydzieliłam już 3 części: rekreacyjną, spacerową i użytkową. Zamiarem moim jest urządzić to tak, żeby przejścia do każdej części były naturalne i płynne. Postaram się zachować jego naturalny wygląd, np. wzdłuż grabów będzie aleja spacerowa. Tu potrzebne są niewielkie zmiany, nasadzenia krzewów.
Z alei grabowej będzie przejście do sadu, który odtworzymy choć w części, dalej na łąkę kwiatową.
Część rekreacyjna pod brzozami , które widać już na moich wcześniejszych postach.
Obiecałam, że opowiem, gdzie nasz ogród się znajduje, co czynię. Siedlisko usytuowane jest w środkowej części naszego pięknego kraju, w Pradolinie Bzury. Czy, jak kto woli bardziej z europejska w Pradolinie Warszawsko - Berlińskiej.
 |
Bzura wczesną wiosną |
Miłego wypoczynku wszystkim życzę , pomimo tego, co za oknem.