wtorek, 23 czerwca 2015

Niebiesko mi...

Właśnie tak jest u mnie czerwcową porą, niebiesko, ostróżkowo, irysowo, łubinowo i dzwonkowo. 
 Ostróżki są w moim ogrodzie  od zeszłego roku i dopiero teraz wyglądają okazale i pięknie. Nikt z większą precyzją niż natura nie umiałby tak połączyć kolorów i tak ułożyć płatków. Niezmiennie mnie to zastanawia, skupia moją uwagę na dłużej niż chwilę...













W dzwonku zakochałam się już kilka lat temu, gdy na podjeździe pewnego domu w sąsiedztwie, w Małopolsce zobaczyłam cały szpaler tych ciemno fioletowych piękności. Wił się długą wstęgą i budził mój zachwyt. Sama zapragnęłam go mieć przy swoim domu. Jest niezawodny. 





Kwiat bogini tęczy- irys ma swoją historię. Dostrzegłam go przy murze domu, gdy wymienialiśmy okna. Rósł jednym liściem i wcale nie kwitł. Nie miałam pewności, że go uratujemy. Oczywiście do akcji specjalnej wezwałam męża, żeby nie uszkodzić korzeni, które rosły bardzo głęboko. Przeniesiony na rabatę w pobliżu brzóz zakwitł pierwszy raz. Radość kiedy pojawiły się pąki była wielka. Dociekaliśmy wszyscy całą rodziną jakiego koloru będzie. I oto jest, taraam...
To kolejna roślina, która uratowana odpłaca się nam pięknem. 



Powojnik rozrasta się w szalonym tempie i kwitnie już od miesiąca. 



Irysy syberyjskie kwitły obficie.



I łubin wąskolistny posiany na polu w miejscu zeszłorocznych tuneli foliowych, celem użyźnienia ziemi, to nasza sprawdzona metoda na lepsze plony. Nasiona łubinu są cennym źródłem białka. Używany w kuchni niemieckiej i francuskiej, polecany w diecie bezglutenowej. Popularny w diecie wegańskiej i wegetariańskiej. Nie byłabym sobą, gdybym i ja w tym roku nie spróbowała dań z dodatkiem łubinu. Dlatego cierpliwie czekam na dojrzewające w słońcu nasiona. Moje własne, z uprawy w pełni ekologicznej :). Ach , jak ja kocham piękno i praktyczność w jednym :))
Tu niebieskie pole w zachodzącym słońcu. 




Pozdrawiam Was gorąco i niebiesko,  Monika.


sobota, 20 czerwca 2015

Poziomki i róże.

Nawet nie wiem , jak minął mi miesiąc ... Cały miesiąc przeleciał z prędkością światła, w wielkim napięciu. W oczekiwaniu na obronę dyplomu przez jedną córkę i egzaminy drugiej. Zupełnie nie potrafiłam  się zdystansować do sytuacji. Jak tu się skupić na obowiązkach domowych... Zmęczenie brakiem snu, bo przecież przeżywam wszystko tak, jakbym sama co najmniej zdawała egzaminy. Dom musiał jakoś funkcjonować, obiad musiał się codziennie jakoś ugotować, że nie wspomnę o reszcie obowiązków. Nie wiem nawet,  kiedy dojrzały poziomki. Po tym całym egzaminowym zawirowaniu stanęłam nad grządką i stwierdziłam, to już są? Dojrzały?



Trzy lata temu przywiozłam z lasu 9 krzaczków poziomek. Dziś tworzą pokaźną grządkę. Rozrosły się szybko i stanowią atrakcję dla dzieci i dorosłych ;). Niezwykle aromatyczne i słodkie, bo leśne.

Zaskoczyła mnie też róża pnąca , w zeszłym roku ledwie kilka kwiatów, a teraz bajecznie czerwona i obsypana kwiatami. Czerwień tak ostra, że trudna do sfotografowania nawet w pochmurny dzień.





Każda na czerwonych płatkach jest muśnięta bielą. Nie wystarcza to jednak, żeby złamać krwistą czerwień. Pachną niezwykle delikatnie ale zauważalnie.






Obłędnie pachnąca i smakowita róża pomarszczona, która zawsze zwabia mnie swoim zapachem i sprawia, że muszę z nią zamienić choć słówko:). Zbieranie jej płatków jest ucztą dla zmysłów.





W tym roku, po przycięciu rozrosła się w prawdziwy różany gąszcz i zakwitła obficiej.



I skromna, bladoróżowa, nieokiełznana, prawdziwie dzika i zadziorna ;).




Życzę Wam, moi mili, spokojnej i pogodnej niedzieli. Monika

P.S.
Córki spisały się na piątki. Zupełnie nie wiem, po co się tak denerwowałam...;):).


niedziela, 7 czerwca 2015

Maki

Maki, niczego więcej nie trzeba pisać, popatrzcie ...







Maki w mojej pszenicy :).
Pewnie niejednego "rolnika" przyprawiałyby o ból głowy.
Nasze podejście do kwestii maków w uprawie jest trochę inne,  niż w tradycyjnych uprawach.









Bardzo dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim postem. Sprawiliście wielką radość mojej córci pochwałami jej pomysłu :))
Pozdrawiam Was dziś niezwykle energetycznie. Monika

czwartek, 4 czerwca 2015

Chabrowy warkocz

- Mamo zrobisz mi chabrowy warkocz?
- Chabrowy warkocz?
- No tak, taki warkocz z chabrów.
Ponieważ uwielbiam spełniać marzenia mojej córki, nawet najdziwniejsze spełniam i to.



 Chaber bławatek (Centaurea cyanus )








Warkocz trzymał się od  11 godz do późnego wieczora i wyglądał cały czas dobrze.
Córka czuła się jak prawdziwa rusałka :))
Chabry zbieramy co roku i suszymy na herbatki i jako dodatki do kosmetyków.

Czasu spędzonego w miłej atmosferze Wam życzę Kochani.