środa, 1 lutego 2017

Wyprawa po żywokost

Właśnie tak, zbieramy żywokost zwyczajnie na łące. Dziś opowiem Wam o wyprawie na nasze łąki po liście i sadzonki żywokostu.


Żywokost lekarski (Symphytum officinale), zwany również kosztywar.

Niegdyś u nas uprawiany ze względu na walory lecznicze (korzeń) oraz paszowe (liście). Teraz przeżywa ponowne odrodzenie i zainteresowanie jako nawóz ( gnojówka z żywokostu). Już nasze prababcie znały jego szerokie zastosowanie. O warunkach uprawy oraz siedlisku można przeczytać w zacnej pozycji "Uprawa i zbiór ziół" posiadam  egzemplarz starszy ode mnie  z 1956 r. autorstwa aż ośmiu specjalistów w tej dziedzinie :). Jest tu opis rośliny, zastosowanie oraz wytyczne co do uprawy i pielęgnacji.



Ja zwyczajnie wykopałam ( no dobra ja fociłam , a mąż kopał ) sadzonki na łące i posadziłam u siebie nad rowem, żeby mieć je  w zasięgu ręki . Żywokost przyjął się bardzo łatwo.


A wprawie naszej towarzyszyły cudne okoliczności przyrody i wspaniała pogoda.


Przejdę , nie przejdę... ?


po tym czymś, utopionym pod wodą...?


Gruntowne badanie terenu, przybyła pomoc :)).

Przeprawa się udała, a po drugiej stornie czekała nas olszynka cudnej urody i ślady jej mieszkańców.



Piękne uroczysko :)


a nad brzegiem norki.




Tu ślady mieszkańców olszynki.


Łąki poprzecinane są mnogością kanałów, co miało umożliwiać zbieranie z nich siana, ale różnie z tym bywa. Wszystko zależy od ilości opadów deszczu.


 W drodze powrotnej miłe dla oka i kojące duszę widoki.


Moja ulubiona firletka ( Lychnis).



Dziękuję za dotrwanie do końca wyprawy. Jest mi niezmiernie miło, że jesteście ze mną, komentujecie i odwiedzacie mnie. Minęła kolejna rocznica powstania bloga.  Serdecznie pozdrawiam Odwiedzających, witam również nowych Gości :). Ściskam Monika

31 komentarzy:

  1. Chętnie wybrałabym się na taki spacer! Im bliżej wiosny tym tęsknota większa.
    Nigdy nie zbierałam żywokostu, u Ciebie zawsze znajduję jakieś ciekawostki.
    Przesyłam cieplutkie pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się bardzo Ewuniu,zawsze najtrudniej przeczekać ten czas do wiosny, serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ja mam żywokost w ogródku od wielu lat. Spacer mi się bardzo podobał i chciałbym teraz na taki pójść. Uwielbiam firletki na łące. Tęsknię za wiosną. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja bardzo je lubię. Również tęsknie za wiosną i pomyślałam, że jak za oknem śnieg i mróz, to na przekór zrobię tym postem :)

      Usuń
  3. Świetna wyprawa, i okolicznościowych sprzyjają wedrowkom u nas my po lasach tak lubjmy szubrowac :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym tylko miała jakiś las w pobliżu, to bym z niego nie wychodziła. Niestety nie mam i pozostaje mi tylko łąka i mój ogród:). A ja dziewczyna z Roztocza jestem, w lesie wychowana i brak mi go straszliwie :)

      Usuń
  4. Jak przyjemnie wspominać takie chwile. Wspaniała wyprawa i czuć zapachy łąki i słychać ciszę...Chciałabym już takie widoki!
    Żywokost jest dobry do kompostowania, dostarcza potasu i wspomaga rozkład zielonej masy:) U mnie w ogrodzie zywokost sieje się sam i to tam gdzie ja nie chcę. Trudno go wykopać, ma długie korzenie. Gdy go wykopie i cieszę się, że go nie mam... po jakimś czasie odbija z mikroskopijnej części korzenia:) I tak sie bawimy przez całe lato.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak znam zalety żywokostu i przytargałam go do siebie.Korzonki ma faktycznie kruche:). Tu, gdzie rośnie będzie miał dużo swobody. Od dziecka lubię wszystkie dzwonki, to i jego kwiaty mnie cieszą. Ściskam :)

      Usuń
  5. Człowiek mógłby, zamiast sztucznych nawozów i leków, przestawić się wreszcie na zdrowe i naturalne rośliny. Tak by było najlepiej.

    A widoki cudowne, klimatyczne. Kiedy wreszcie będzie ta wiosna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do wołania za wiosną :)) Racja człowiek mógłby się przestawić, nie każdy jednak chce. Wymaga to trochę wysiłku ;)

      Usuń
  6. Dla mnie twoje posty są zawsze za krótkie. Uwielbiam takie miejsca jak ta olszynka. Wydaje sie puste takie miejsce a wystarczy znieruchomiec i widac jak bogate jest w zyjatka. Gratuluje rocznicy. Bardzo sie ciesze ze zalozylas bliga. Serdecznosci sle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och jak mi miło :). Pozdrwaim równie serdecznie :)

      Usuń
  7. Wyprawa niczym po Złote Runo ;) Ja w tym roku zamówiłam sobie żywokost rosyjski u Kasi Bellingham - łatwiej go utrzymać w ryzach w ogrodzie. Już mi wystarczy, że z perzem i podagrycznikiem walczyć muszę :D
    Oczywiście gratuluję rocznicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podagrycznik i perz to rośliny lecznicze:). Skoro wyrosły w Twoim otoczeniu będziesz ich potrzebować. Natura z nami rezonuje niesamowicie. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. One tu rosły zanim ja przybyłam. Nie wiążę się więc z nimi ;) Dla mnie w zeszłym roku jeden "chwaścior" wyrósł. Zapomniałam teraz nazwy. Ale młode listki można wcinać np. z serkiem. Zakładam, że to dla mnie wyrosło :D

      Usuń
    3. Ha ha, napiszę oddzielny post kiedyś o tej zależności.

      Usuń
  8. Wspaniała wyprawa z małymi przygodami. Moniko gratuluję rocznicy , a na zdjęciu z kijem wyglądasz jak rasowy wędrowiec. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo za komplement :)) Serdeczności ślę

      Usuń
  9. Ale piękne okolice u Was!
    Ja tak samo zrobiłam w zeszłym roku i obsadziłam sobie żywokostem teren wzdłuż płotu działki. W tym roku planuję jeszcze jeden taki "wyskok" po sadzonki na specjalnie przygotowaną rabatę z przeznaczeniem właśnie na "herbatkę" i ściółkowanie.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miło spacerować i podziwiać przyrodę !! Dziękuję za uroczy spacerek !!
    Gratuluję kolejnej rocznicy bloga i życzę kolejnych miłych jubileuszy !!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie tam u ciebie

    OdpowiedzUsuń
  12. Już tyle razy pisałam, że masz tam tak pięknie, jak lubię, że aż mi głupio - powtarzam się. I dziękuję Moniko :) Fajni jesteście!

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie żywokost rośnie za płotem, dopiero od Kasi B. dowiedziałam się, że to świetny nawóz,co roku go stosuję, choć śmierdzi niesamowicie. Firletki polne są niesamowite, przeniosłam parę do ogródka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, tak lubię firletki, czemu jeszcze ich nie przeniosłam do ogrodu?

      Usuń
  14. Fajna wyprawa, a ja brnę po śniegu:). Ale każda pora roku jest urokliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zima ma swoje uroki niewątpliwie, ale działać w ogrodzie się nie da :)

      Usuń
  15. Ale tam u Was ślicznie. Zdjęcia urocze.

    OdpowiedzUsuń