czwartek, 23 października 2014

To były piękne dni :)

Październikowe wieczory przepełnione cykaniem świerszczy i kąsaniem komarów ( pierwszy raz mi to zupełnie nie przeszkadzało), dzienne temperatury do 21 stopni . Wszystko to, powodowało pogodny nastrój i chęć działania każdego dnia. Świecące słońce, łagodny wiatr i ciepełko ładowały moje bateryjki, mam nadzieję, że na długo. Przyznam szczerze źle funkcjonuje mi się bez słońca. Nie lubię pochmurnych i deszczowych dni. Nie lubię wiatru i zimna, ot taki zmarzluch ze mnie.
Tymczasem jeszcze trochę słoneczka i ciepełka z mojego październikowego ogrodu dla Was, żeby dobre wspomnienia wyjątkowego października trwały i trwały ....



 Towarzystwo jeszcze bardziej o tej porze zachwycających  motyli.



Niezawodne ale i nie ostatnie w tym roku .





Graby nie żółkły w tym roku równomiernie, dowód na to, że nic dwa razy się nie zdarza ;)







Niezwykle słoneczna rabata.











Uratowane przed październikowym przymrozkiem dynie.





Oczywiście zaraz trafiły w moje ręce :)



I dowód  na to,  że u mnie wciąż kwiatowo i kolorowo. Petunie i szałwia w gruncie .



Kosmosy, ich w przyszłym roku na pewno nie zabraknie, skradły moje serce na zawsze :).

Jesienne życzenia słoneczka i pogody ducha dla Wszystkich zasyłam.


piątek, 3 października 2014

Kusząca propozycja

Jesień ... jest jednak pięknie, przynajmniej na razie. Praca w ogrodzie i na polu pełną parą. Zbieranie plonów i zasiew ozimin. Ruch aż miło. W całym tym ferworze otrzymałam od męża kuszącą propozycję - powiększenia ogrodu o wielką rabatę. A jak do tego doszło? Otóż, przyczyną była moja wielka konsternacja, po uprzedniej równie wielkiej radość z przesyłki zamówionych roślin cebulowych.
Siedziałam tak nad paczką zamówionych cebul zachwycona, ale i zakłopotana. Gdzie ja to wszystko posadzę - myślałam. Wiadomo, że między małżonkami istnieje więź telepatyczna, przynajmniej u nas tak jest, bo moje myśli usłyszałam z u ust męża. A dalej ...  "co byś powiedziała kochanie, jakbym przygotował ci ten kawałek przed brzozami, przesadzimy te krzaki, tworzą nieciekawy widok... Nie ukrywam, że mnie dwa razy nie trzeba powtarzać. Do pracy przystąpiliśmy niezwłocznie.
Najpierw przesadzanie krzewów owocowych do sadu, trochę tego było. Potem w ruch poszedł ciągnik, trzeba było zerwać darń, wyrównać i przygotować ziemię. Tarmm i mam :))
Na rabacie rosną już pierwsze kwiaty.









I trochę zdjęć z placu boju.








Sami rozumiecie, że nie mogłam się oprzeć takiej pokusie ;). Mam już plan w głowie, jak ją obsadzić
bylinami.


Z tym konarem latałam tu i tam, wiecie jak to jest ;) Ostatecznie tworzy tło wrzosom.



Nasze zmagania śledził z uwagą mały rozbójnik. Szczęśliwy, że cała ławka jest dla niego :)



 I ogród z psiej perspektywy.




Miłego weekendu życzę wszystkim odwiedzającym mój ogród Gościom. Słoneczka i radości :)