Naparstnica stała się bohaterką moich poprzednich postów. Raz dlatego, że wybrała sobie nietypową porę kwitnienia. Dwa, że kibicowałam jedynie kwitnącej i atrakcyjnej, jak na tę porę roku roślinie. Pozostała jesienną królową. Osiągnięcie niebywałe, gdyż z całej torebki nasion udało mi się uzyskać 3 roślinki. Jedną wysadziłam przed domem, a dwie w ogrodzie na rabacie, która stała się skalniakiem za sprawą moich zielononóżek, jak pamiętacie ;) I tak dumnie trwała nie naruszona i nie pożarta przez owce, które przeganiałam ilekroć się zbliżyły. Zmieniała się dookoła sceneria, a ona trwała i piękniała. Przyjdzie mi się jednak z nią pożegnać, spójrzcie sami.
Zadziwiająco i równie pięknie wygląda w tej zimowej szacie.
Cały ogród jest w lodowo, szronowej scenerii. Biel brzóz stała się wyrazistsza.
Przetrwaliśmy naprawdę dwie straszne noce z porywistym wiatrem, jakich jeszcze tu nie było, odkąd mieszkam. Potworność, naprawdę się bałam. Strat w drzewostanie nie ma, prócz kilku złamanych gałęzi. Śniegu też prawie nie ma, za to jezdnia błyszczy jak szklanka, a auta jeżdżą jak po lodowisku. U sąsiadów pokaźna i piękna tuja rośnie teraz w poziomie. Na sąsiedniej wsi porwało dach, wiatr poprzewracał trochę drzew. Nastał wreszcie spokój temp. -5 C, ale przyjemnie bo słonecznie i bez wiatru.
Nawet nie wiedziałam, że pozostawione przekwitnięte marcinki będą tak atrakcyjne w tej zimowej szacie :)
Do końca kwitły też dzielnie nagietki.
Z każdym rokiem udaje mi się więcej zaobserwować i czymś nowym zdziwić w otaczającej mnie przyrodzie, czyżbym zyskała większą zdolność obserwacji. Nawet nie przypuszczałam, że moje życie aż tyle zyska, kiedy się tu osiedlaliśmy. I choć nie było łatwo na początku, a odbudowa siedliska i remont domu wciąż trawa, jestem szczęśliwa. Z każdym rokiem widać postęp. Niezastąpiona jest tu dokumentacja fotograficzna jaką prowadzę. Dzięki niej możemy powspominać, jakie były początki. Nieraz patrzę z niedowierzaniem na te zdjęcia i dziwię się, jak ten czas szybko leci. Duma nas rozpiera, bo wszystko zrobiliśmy sami, własnymi rękami. Okazało się, że mam mega zdolnego męża, dla którego postawienie komina od zera, czy budowa pieca, oraz murarka nie są problemem. :) Powoli też spełniają się nasze marzenia o samowystarczalności. Teraz nadchodzi zima u nas w domu, to czas nowego planowania na najbliższy rok.
Pozdrawiam serdecznie odwiedzających mnie stałych i nowych gości.